Trener Andrzej Słota: Pierwsze śliwki robaczywki – tak bym określił jednym zdaniem ten poniedziałkowy mecz. Na pierwszą połowę moi zawodnicy “nie dojechali”, więc przeciwnik mógł poszaleć na boisku, co dało mu do przerwy prowadzenie 6:0. Sama przerwa była przez nas bardzo dobrze wykorzystana  i na drugą część spotkania wyszliśmy już zdecydowanie odważniejsi, co miało przełożenie na zdobycie trzech bramek. Mimo to zawodnicy z Mysłowic byli w tym dniu lepsi i musieliśmy pogodzić się z pierwszą porażką w tym sezonie. Gołym okiem było widać, że moi podopieczni potrzebują jeszcze trochę czasu na przełamanie kilku barier, bo piłkarsko na pewno stać nas na więcej. Kolejną okazję na pokazanie swoich umiejętności będziemy mieli już w najbliższą niedzielę, kiedy to będziemy podejmować drużynę z Mikołowa. Postaramy się, aby w tym meczu zagrać odważniej od pierwszej minuty.

 

MKS Mysłowice – Józefka Chorzów 10:3 (6:0)

Bramki: Miłosz Nawojski-2, Szymon Tramś