Koniec tygodnia i początek nowego, przychodzimy więc z kolejnym sprawozdaniem. Tym razem pod lupę wzięliśmy rocznik 2009/10. Jak poradzili sobie w lidze? Dlaczego w roczniku panuje klątwa numeru 2? Co z minionego roku, i nie tylko, zapamięta trener Michał Słota?

Młodziki rozgrywali swój sezon na dwóch frontach. Na pierwszy ogień bierzemy osiągnięcia w IV lidze okręgowej.

Mimo słabszego początku osiągnęliśmy przyzwoity wynik w postaci drugiego miejsca. Straciliśmy 17 bramek, co było drugim najlepszym wynikiem w lidze. Na takiej samej pozycji uplasowaliśmy się w klasyfikacji najbardziej bramkostrzelnych drużyn – do siatki trafialiśmy aż 53 razy. Ponadto przegraliśmy jedynie 3 spotkania, co również było drugim wynikiem w rozgrywkach. Klątwa numeru 2! Mimo wszystko myślę, że był to jeden z lepszych sezonów w wykonaniu naszych zawodników.

Jak poradziła sobie ekipa występująca w V lidze okręgowej?

Po całkiem przyzwoitym sezonie, który spędziliśmy w ubiegłym roku w VI lidze, awansowaliśmy poziom wyżej, do ligi, która troche nas przerosła. Kilku nowych zawodników dostało szansę pokazania się w meczu, gdzie stres jest na zdecydowanie wyższym poziomie niż podczas treningu. Inni zawodnicy mieli okazję pokazać swoje możliwości na przestrzeni całego spotkania, rozgrywając pełne 60 minut. W niższej lidze wynik to sprawa drugoplanowa – priorytetem jest zebrane doświadczenie. Oczywiście dla zawodników wynik zawsze będzie ważny, ale w minionym sezonie nie był on najlepszy. Cztery zwycięstwa i 12 punktów na koncie pozwoliły nam zakończyć sezon na szóstym miejscu. Stosunek bramek (21:39) pokazuje, że zarówno defensywa, jak i ofensywa nie była na najwyższym poziomie. Choć sezon nie był najlepszy, można zauważyć spory progres wśród poszczególnych zawodników, co daje nadzieję na lepsze wyniki w kolejnych latach.

Z racji na fakt, iż był to ostatni sezon trenera Michała Słoty w roli szkoleniowca rocznika 2009/10, a od nowego roku przejmuje najmłodsze roczniki, chciałby na pożegnanie powiedzieć parę słów.

Od siebie mogę tylko podziękować za te 2 lata / 4 sezony, za utrzymania i awanse, bo spadków nie było… ponieważ nie zasłużyliśmy na nie. Za wszystkie treningi z chłopakami, po których mieli mnie dość, i za te, po których to ja mialem dość ich. Dziękuję chłopakom, którzy mnie „kupili” i robili to, co do nich należało bez względu na to, czy byli tego samego zdania, czy nie, i oczywiście także tym, którzy miewali przysłowiowe muchy w nosie, bo wiem, że każdy czasami je ma. Na koniec mogę podziękować rodzicom: tym, którzy wierzyli we mnie od samego początku, i tym, których wątpliwości nie opuszczały pewnie do samego końca. Wiem, że zostawiam zespół w dobrych rękach i życzę powodzenia w kolejnych latach pod wodzą trenera Langera.