Zawodnicy Józefki przełamali dość niechlubną passę. Przed meczem z Uranią bilans Chorzowian wyglądał słabo: pięć meczów i zaledwie jedna wygrana. Po niedzielnym spotkaniu Żółto-niebiescy zapewnili sobie czwarte miejsce w tabeli i z podniesionymi głowami mogli zejść z murawy boiska przy ulicy Pokoju. 

Spotkanie zakończyło się wynikiem 2:1, czyli takim samym jak w rundzie jesiennej. Żółto-niebiescy dwukrotnie pokonali rudzką drużynę, udowadniając, że zasługują na wyższą lokatę w tabeli. Był to jednocześnie ostatni domowy mecz Seniorów w tym sezonie, którym zawodnicy pięknie pożegnali się z trybunami.

Pierwszy gwizdek spotkania wybrzmiał o godzinie 11. Początkowe minuty nie przyniosły dla żadnej ze stron sytuacji stuprocentowych. Mecz toczył się głównie w środkowej tercji boiska. Wizualną przewagę miała drużyna Uranii, lecz nie przekładało się to na zagrożenie pod bramką Józefki. Świetną okazję do zdobycia (w drugim meczu z rzędu) bramki miał w  37. minucie Robert Kuza, który ze względu na braki kadrowe był zmuszony występować w środku pola. Po dośrodkowaniu z rzutu różnego przez Tomka Bełkota Kuzinho oddał przepiękny strzał z woleja, lecz piłka po jego strzale nie znalazła drogi do siatki. Co się odwlecze, to nie uciecze. Parę chwil później wyrafinowaniem popisał się Michał Malcherczyk, który podaniem celnym na milimetry, obsłużył Bełkocika. Nasz napastnik zachował zimną krew i z godnym podziwu spokojem wykończył sytuację, wyprowadzając Żółto-niebieskich na prowadzenie. Do przerwy było więc 1:0!

W połowie spotkanie trener Krzysztof Cieluch dokonał aż 3 zmian. Na boisku pojawił się Bartek ŁataPaweł Nimpczke oraz Dominik Watoła. Zmiana dokonała się także w zespole Uranii. Goście weszli w drugą połowę zdecydowanie lepiej niż Chorzowianie i po niecałych 10 minutach gry doprowadzili do wyrównania. Okiem kibica, mecz nie był najciekawszy. Dogodne sytuacje można by policzyć na palcach jednej ręki, lecz – na szczęście dla Józefki – przyszło przełamanie. Kunsztem popisał się kolejny defensywny pomocnik zespołu – Robert Kuza. Swoim prostopadłym podaniem wyprowadził Dominika Watołę na spotkanie oko w oko z bramkarzem. Domino w ostatnim momencie musnął piłkę, co zmieniło trajektorię jej lotu i skierowało do bramki Uranii. Józefka prowadziła 2:1 i nie dała już sobie wyszarpać 3 punktów. W ostatnich minutach spotkania Żółto-niebiescy okazji do strzelenia bramki mieli przynajmniej kilka, lecz żadna z nich nie zakończyła się powodzeniem. W tym miejscu warto odnotować dobrą zmianę Janka Sosnowskiego, który wypracował dwie sytuacje strzeleckie. Co do powiedzenia po spotkaniu miał trener Krzysztof Cieluch?

– Ostatni mecz tego sezonu przed własną publicznością. Bardzo chcieliśmy go wygrać, choć przed spotkaniem wiedzieliśmy, że będzie ciężko. Nasze braki kadrowe, głównie w ofensywie, były spore. Goście przez całe spotkanie prowadzili grę, jednak nie wiele z tego wynikało. Nasza drużyna natomiast była nieźle zorganizowana i dobrze potrafiła wykorzystać chwile słabości przeciwnika. Z pewnością nie był to najfajniejszy mecz w tym sezonie, ale zdecydowanie do końca trzymał w napięciu i, co najważniejsze, był wygrany. Zwycięstwo zapewniło nam na kolejkę przed końcem rozgrywek czwarte miejsce, a taki wynik przed rozpoczęciem tej kampanii pewnie wzięlibyśmy w ciemno.

JÓZEFKA CHORZÓW – Urania Ruda Śląska – 2:1 (1:0) 

39 min. 1:0 – Bełkot

52 min. 1:1 – Mzyk

73 min. 2:1 – Watoła

Skład Józefki: Brom (kpt.) – Wojcik (46 min. Łata), Jędrusik, Klencz, Juniewicz (72 min. Dzbik) – Werner (46 min. Nimpczke), Malcharczyk, Kuza – Swoboda (46 min. Watoła), Kochel, Bełkot (82 min. Sosnowski)

Rezerwowi: Smurzyński