W tym meczu było prawie wszystko. Piękne bramki, zwroty akcji, żółte i czerwone kartki (tak, kartki, w liczbie mnogiej), trafienie z rzutu karnego, wolnego, świetna atmosfera na trybunach. Do kompletu brakowało jedynie bramki samobójczej, ale kibice na nudę nie mogli narzekać.

Pierwsza połowa to kompletna jazda bez trzymanki. Dużo akcji napędzanych przez skrzydłowych Józefki bocznymi sektorami boiska. Piłkę bardzo mądrze rozgrywali pomocnicy, którzy przerzutami za plecy obrońców, rozbrajali defensywę Orła. Po 20 minutach Żółto-niebiescy prowadzili 2:0, a na liście strzelców widniały dwa nazwiska: Jeremi Piwoń oraz Krzysztof Słota. Dwubramkowa przewaga poskutkowała lekkim rozprężeniem, które było widoczne szczególnie w formacji defensywnej. Brakowało dojścia do rywala oraz pewności w podejmowanych decyzjach. Za utratą koncentracji poszła strata dwóch bramek i po nieco ponad 30 minutach gry było już 2:2. Na tym jednak nie skończyło się strzelanie w pierwszej połowie. Zaledwie 4 minuty po zdobyciu przez graczy Orła bramki wyrównującej drużyna Józefki wyszła na prowadzenie za sprawą najlepszego strzelca drużyny, Jeremiego Piwonia. Na przerwę z wyżej podniesionym czołem schodzili więc podopieczni Krzysztofa Cielucha.

Przez pierwsze pół godziny drugiej części spotkania bliższa strzelenia bramki była drużyna gospodarzy. Obu zespołom brakowało spokoju w rozgrywaniu piłki, lecz w wszechobecnym chaosie lepiej odnajdywała się ekipa z Mikołowa. Orzeł stworzył kilka dogodnych sytuacji, lecz graczom Józefki udało się przetrwać próbę ognia. Na pochwałę zasługuje m.in. Seweryn Werner, który w okolicach 70. minuty spotkania popisał się świetną interwencją w bronionym przez siebie polu karnym. Po dłuższym czasie odpierania natarć własną bramkę Józefka, wykorzystując dogodny moment, wzięła sprawy w swoje ręce. Po szybkiej kontrze wprowadzony w przerwie spotkania, Dominik Watoła zdobył bramkę na 4:2 i ugasił tlący się w sercach gospodarzy płomyk nadziei na przynajmniej 1 punkt. Jako kolejny kluczowy moment spotkania możemy uznać 88. (!) minutę, ponieważ wtedy na boisku pojawił się Jasiu Sosowski. Młody skrzydłowy najpierw asystował przy debiutanckiej bramce Adriana Spalonego na 5:2, a w ostatniej minucie meczu sam ustalił wynik spotkania!

Sędzia od początku spotkania prowadził je w sposób stanowczy. Już w pierwszej połowie pokazał kilka żółtych kartek zawodnikom obu drużyn. Po zdobyciu bramki przez Domina, w konsekwencji drugiej żółtej kartki, za pyskówki z boiska został wyrzucony jeden z zawodników gospodarzy. Na ich nieszczęście parę minut później los piłkarza, tym razem za faul taktyczny, podzielił jego kolega z zespołu. Pracę arbitrów oraz postawę swojej drużyny skomentował po meczu trener Seniorów, Krzysztof Cieluch.

– Wygraliśmy z liderem bardzo wysoko, ale wynik z pewnością nie oddaje tego, co działo się na boisku. Pierwszą połowę rozpoczęliśmy z dużym animuszem, mieliśmy przewagę w środku pola i dobrze dysponowanych napastników, dlatego po 20 minutach prowadziliśmy 2:0. Niestety, po zdobyciu drugiej bramki zupełnie zgubiliśmy koncentrację i chwilę później, po dwóch stałych fragmentach gry, było już 2:2. Na szczęście dobrze zareagowaliśmy i po składnej akcji Jerek ponownie wyprowadził nas na prowadzenie. Po przerwie przez długi czas to gospodarze byli bliżej wyrównania niż my podwyższenia rezultatu. Niemniej pod koniec meczu po szybkiej kontrze Domino zdobył gola i zamknęliśmy mecz. Na koniec spotkania swoje premierowe bramki dla naszej drużyny dołożyli Spalony i Sosnowski. Bardzo cieszymy się z tak wysokiej wygranej, bo na mecz z liderem jechaliśmy bez kilku kluczowych graczy. Ważne, że zmiennicy dali radę i pokazali, że nasza kadra wcale nie jest taka wąska, jak niektórzy uważali przed sezonem. Chciałbym jeszcze podkreślić dobrą pracę sędziów i nie dlatego, że to moja drużyna wygrała. Jeśli przeciwnicy zobaczą mecz raz jeszcze (służę nagraniem), to zobaczą, że decyzję sędziowskie były prawidłowe. Teraz po trzech meczach w tygodniu możemy trochę odetchnąć i spokojnie przygotować się do meczu derbowego z Ruchem.

Im wyżej zawieszona poprzeczka, tym większa motywacja, by ją przeskoczyć. Spotkanie z Orłem Mokre było najlepszym potwierdzeniem tych słów. Cieszy tak wysoka wygrana i liczba wykorzystanych okazji przez naszą ekipę! Ekipa z Mikołowa wciąż pozostaje liderem katowickiej A klasy, lecz jej przewaga nad Józefka stopniała do 4 punktów.

Orzeł Mokre – Józefka Chorzów – 2:6 (2:3) 

14 min. 0:1 –Piwoń

20 min. 0:2 – Słota

26 min. 2:0 – Piecha (Karny)

32 min. 2:2 – Piecha

36 min. 2:3 – Piwoń

82 min. 2:4 – Watoła

91 min. 2:5 – Spalony

92 min. 2:6 – Sosnowski

Skład Józefki: Brom (kpt.) – Juniewicz (46 min. Werner), Jędrusik, Klencz, Łata – Kochel (88 min. Sosnowski), Słota K, Mikiciuk – Piwoń (77 min. Wojcik), Dobrowolski (65 min. Spalony), Swoboda (46 min. Watoła)

Rezerwowi: Smurzyński, Dzbik