Mecze z Wawelem nigdy nie należały do najłatwiejszych. Sobotnie spotkanie było tego najlepszym przykładem. Kibice obecni przy ulicy Katowickiej nie byli świadkami ani jednej bramki. Wprawdzie to Józefka prowadziła grę, jednak remis na tak trudnym terenie jest bardzo cenny.

To nie był łatwy mecz dla naszej ekipy. Spotkanie wyglądało zupełnie inaczej niż to rozegrane tydzień temu przy ulicy Filarowej. Większa część meczu toczyła się w środkowej części boiska. W pierwszej połowie spotkania 2 dobre sytuacje miał Dominik Watoła, po przerwie bramkę mógł zdobyć Jeremi Piwoń, lecz piłka ani razu nie znalazła drogi do siatki.

– Jadąc do Rudy Śląskiej, wiedzieliśmy, że czeka na trudny mecz. Biorąc pod uwagę nasze problemy kadrowe oraz trudny teren, na którym jeszcze nigdy nie zdobyliśmy punktu, musimy uszanować ten remis – szczególnie, że w końcówce meczu mogliśmy spotkanie przegrać – komentuje wydarzenia trener Krzysztof Cieluch. – W pierwszej połowie zagraliśmy poprawne zawody. Mieliśmy swoje szanse, by zdobyć gola, ale zabrakło precyzji przy finalizacji naszych okazji bramkowych. W drugiej części spotkania po składnej akcji Jerek przegrał pojedynek jeden na jeden z bramkarzem. Później obie drużyny starały się minimalizować ryzyko utraty bramki, stąd dużo walki, a mało płynności w grze. Zresztą murawa była kiepska i do tego drugą połowę graliśmy zarówno pod wiatr, jak i pod górkę. W ostatniej minucie meczu nasz kapitan – rozgrywający znakomite zawody – popisał się fenomenalną interwencją, broniąc piłkę, która zmierzała w samo okienko naszej bramki, czym zapewnił nam jakże ważny punkt – podsumował coach.

– To były piłkarskie szachy. Obie drużyny starały się znaleźć dogodny moment, by zdobyć gola – taki jednak nie nastał. Choć pod koniec meczu zrobiło się niebezpiecznie pod naszą bramką, był to mecz, w którym żadna z drużyn nie zasługiwała na porażkę – mówi nasz bramkarz, Wojtek Brom. Golkiper – nierzadko porównywany do Aarona Ramsdale’a – ma rację. W drugiej części spotkania niejednokrotnie ratował drużynę przed utratą bramki, czym przyczynił się do drugiego z rzędu czystego konta w rozgrywkach ligowych.

Tak jak podkreślił trener, warunki atmosferyczne, w przeciwieństwie do spotkania z Legionem Bydlin, nie pomagały nabrać piłkarzom obu drużyn wiatru w żagle. Wręcz przeciwnie, wiatr często hamował ataki napędzane skrzydłami boiska. Ponadto był to pierwszy mecz Józefki na naturalnej nawierzchni od momentu rozpoczęcia okresu przygotowawczego, a sama murawa pozostawiała wiele do życzenia. Kwestia przyzwyczajenia – więc kolejne spotkania powinny wyglądać już o wiele lepiej.

Remis na wyjeździe z Wawelem Wirek to rezultat, z którego można być zadowolonym. Teraz już skupiamy się na kolejnym spotkaniu. W przyszły weekend na naszym rozkładzie inna drużyny z Rudy Śląskiej, SRS Gwiazda, lecz tym razem u siebie.

GKS WAWEL WIREK – PKS JÓZEFKA CHORZÓW 0:0

Skład Józefki: Brom (kpt.) – Kuza, Klencz, Jędrusik, Juniewicz  – Malcharczyk, Słota K., Mikiciuk (80 min Werner) – Watoła (46 min Bełkot), Piwoń, Dobrowolski (75 min Spalony)

Rezerwowi: Smurzyński, Słota M., Nimpczke, Sosnowski