To był intensywny czas dla zawodników z rocznika 2009/10. Niczym drużyny Premier League rozgrywali swoje mecze zarówno w weekend, jak i w środku tygodnia. Jak poradzili sobie z takim wyzwaniem?

Mecze czwartkowe

Drużyna rozgrywająca swoje spotkanie w IV lidze mierzyła się w V kolejce ze Stadionem Śląskim. Było to dobre i bardzo wyrównane spotkanie. Na przerwę podopieczni trenera Michała Słoty zeszli z jednobramkowym prowadzeniem po golu Józwika. Niestety w drugiej połowie brakowało koncentracji i w 5 minut Żółto-niebiescy stracili 3 bramki. Do końca meczu zawodnicy robili wszystko, aby złapać kontakt, ale dopiero w 60. (ostatniej) minucie bramkę po rzucie karnym zdobył kapitan, Mateusz Nokielski.

– Kolejny raz przegrywamy jedną bramką, co zaczyna być uciążliwe. Musimy pracować nad utrzymaniem koncentracji w obronie – podsumował spotkanie szkoleniowiec Młodzików.

W V lidze wynik również negatywny. Rywalem Józefki była drużyna GKS-u Katowice reprezentowana przez dziewczyny.  Od początku meczu przeważały nad naszymi piłkarzami pod względem motoryki – były szybsze i silniejsze. Staraliśmy się grać swoje, lecz pod ich bramką brakowało nam miejsca na wykończenie akcji. Pomimo wykreowania kilku sytuacji i dobrego wprowadzania piłki z formacji obronnej, spotkanie zakończyło się porażką 4:0.

– Stworzyliśmy kilka składnych akcji, kilka razy dobrze wyszliśmy z obrony, a kiedy trzeba było, to uspokajaliśmy grę. Chłopcy dali z siebie wszystko i za to im dziękuję – komentował coach.

Mecze sobotnie

W IV lidze przeciwnikiem Józefki była Podlesianka Katowice. Po raz kolejny byliśmy zmuszeni do grania na wąskim i małym boisku, co uprzykrza życie każdej atakującej drużynie. Przez 60 minut waliliśmy głową w mur, próbując znaleźć choćby najmniejszą lukę w defensywie rywala. Podlesianka bardzo dobrze się broniła i raz po raz próbowała wyjścia z kontratakiem. Nasza formacja defensywna, razem z bramkarzem, sprawnie funkcjonowała i w porę wyjaśniała każdą sytuację. Kiedy już wszystko wskazywało na to, że mecz zakończy się remisem i będziemy musieli zadowolić się 1 punktem, na boisku pojawił się Kosytorz, ostatnia deska ratunku, wrzucony na dziewiątkę. W ostatniej minucie meczu wyprowadzamy zabójczą kontrę, która swój początek miała jeszcze pod naszą bramką. Akcja zwieńczona golem pana piłkarza Dawida Kosytorza okazała się decydująca. Z Katowic wywozimy 3 punkty, pokonując Podlesiankę (ich własną bronią) 1:0.

Inaczej potoczyło się spotkanie z UKS-em Jedność Siemianowice Śląskie w V lidze. To nie był nasz najlepszy mecz. Jedność zagrała agresywnie, często podchodząc bardzo wysoko pod nasz blok defensywny i wykonywała dużo pracy bez piłki. My natomiast byliśmy za wolni i zbyt pasywni. Nie potrafiliśmy przejąć inicjatywy. W pierwszej połowie straciliśmy 3 bramki. W przerwie potrzeba było zimnego prysznica, żeby w drugiej połowie zawodnicy zagrali na 0:0. Mecz do zapomnienia, nie poradziliśmy sobie tak, jakbyśmy tego chcieli, ale niestety nie zawsze wszystko pójdzie po naszej myśli.